Największe rozczarowanie:
Bronze Drogonkiny.
Jest to rasa, z którą wiązałem największe oczekiwania ze względu na ich opiekę nad liniami czasu oraz z powodu magii, dzięki której są w stanie podejmować się tego działania. Grając w World of Warcraft: The Burning Crusade naprawdę lubiłem wyprawy w głąb jaskini w Tanaris (za roztrzaskanymi ścianami jaskini jest kosmos, lol), aby uwolnić Thralla z Durnholde Keep bądź pomóc otworzyć portal do Draenoru. Szczególną sympatią darzyłem też Hyjal, choć moje pierwsze zetknięcie z tym raidem nie było zbyt przyjemne (przed pierwszym podejściem zostałem wyrzucony za nieumyślne odpalenie eventu). A co dostaliśmy w TCG? Nic.
Master hero to pierwszy zawód. W porównaniu z innymi aspektami wręcz eufemizmem jest nazwanie go "słabym". nie jest to karta, której będę szukał w boosterkach na Release Party.
Jego koszt nie jest łatwy do uregulowania, zwłaszcza, że mając na stole karty o koszcie choćby zbliżonym do 25, zwycięstwo jest i tak w zasięgu ręki. Nozdormu może być wykorzystany w kilku sytuacjach, ale z takim zamiarem trzeba nosić się już przy składaniu talii.
Nie znamy jeszcze wszystkich commonów, ale jeżeli nie będzie tam karty typu "(...)Allies you control have Ferocity, Stealth and Assault 4 this turn." to i tak będę zawiedziony. Ogólnie restrykcja efektu brązowych smoków jest trudna do spełnienia, zwłaszcza przy obecnym stanie gry turniejowej, gdzie brak wolnych zasobów wiąże się ze sporym ryzykiem.
Jedynym pozytywnym akcentem jest:
"Broderick dla ubogich" - Gnimsh
To jest karta z potencjałem. Do szybkiego rushu, do limited, do DW, pasuje wielu miejscach. Jest świetnym dropem na pierwszą turę, lub dopałką na jakąkolwiek inną. Tutaj restrykcja przestaje być wielkim problemem, nawet w późniejszych turach jeden wolny zasób czy żaden nie robi specjalnej różnicy, odkąd Fizzle wypadło z core.
Wkrótce spodziewajcie się zestawienia Elementali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz