niedziela, 24 kwietnia 2011

Refleksja na temat WotE część trzecia i ostatnia.

Witajcie ponownie.

W tej części przemyśleń nad najnowszym dodatkiem chciałbym powrócić do wątku poruszonego w pierwszej refleksji - skrajności. Wtedy pisałem o największym rozczarowaniu, teraz postaram się wyrazić największe pozytywne zaskoczenie.

Blue Dragonkin.

To zaskakujące, że teoretycznie bliskie sobie klimatem karty budzą tak antagonistyczne odczucia. O ile w Worldbreakerze czerwone smoki wydawały mi się silniejsze od zielonych, to były względnie zbalansowane. Zresztą, jak się później okazało, wcale nie były lepsze. Natomiast War of the Elements wydał na świat dziwne, nie do końca zadowalające brązowe, i obdarzone niezwykłym potencjałem niebieskie smoki. Ale popracujmy na przykładach:

Już na pierwszy rzut oka można wyłapać niejedną perełkę. Azure Magus pozwala nam dość niewielkim kosztem nadać jednemu z naszych sojuszników Ferocity. Nie jest trudno spełnić warunek działania mocy tej karty, rzekłbym nawet, że odpala się ona "przy okazji" jakiejś mniej lub bardziej efektywnej karty. Art autorstwa Dana Scotta utrzymuje wysoki poziom estetyczny dodatku. Przy okazji, Dan Scott to jeden z moich ulubionych atrystów, zaraz po Raymondzie Swanlandzie i Daarkenie.

Nawet nad niepełnym obrazem tej karty rozgorzały burzliwe dyskusję. Mieliśmy do dyspozycji koszt, moc i atak, spekulowaliśmy tylko żywotność tego smoka. Najbardziej oderwani od rzeczywistości optymiści wróżyli mu 3. Jakieś pytania?


Ok, jak sprawa wygląda: płacimy 4 , utrzymujemy sojusznika w stole, i mamy Gilneas/Flip Kumy ile razy chcemy, za dowolny koszt. Jeżeli mamy jeszcze jakąś tanią zdolność na ręce, możemy odpalić efekt natychmiast.

Karta ta wydaje się po prostu zbyt silna, trochę abilitek i na limited nic nas nie powstrzyma.
 Zapomniałbym o Kalecgosie...

Niniejszym mianuje go Mater Hero o najtrudniejszym do uiszczenia koszcie. Nie widzę innych możliwości niż Taste of Divinity/Taste of Arcana, które pozwoliłyby skutecznie obniżyć jego koszt bez opróżniania całej swojej ręki. A zagrywanie abilitek również kosztuje, zagrać ich siedem w jednej turze też nie jest łatwo... Ale moc Kalecgosa jest warta zachodu. Miałem zamiar wypisać tu kilka miażdżących przykładów, ale jest ich zbyt wiele. Każda zdolność o zdublowanym działaniu jest mocna. No, może poza The Rewards of Faith.

Ogółem rzecz biorąc, cała grupa niebieskich smoków przerosła nasze oczekiwania. Są to mocne, stabilne karty, które pasują do wielu talii.

We wtorek sprawozdanie z rozpakowywania boxa.

środa, 20 kwietnia 2011

Dwarfen, dwarvish, dwarfish... nieważne.

Miałem dzisiaj okazję zajrzeć do jednego z boosterów najnowszego dodatku - War of the Elements (okoliczności pozostaną owiane tajemnicą). Nie było żadnego szału, jedyny znaczący fakt to zmiana rodzaju fragmentów archeologicznych na krasnoludzkie.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Refleksja na temat WotE część druga.

Na wstępie chciałbym podziękować wszystkim za odzew, zarówno negatywny jak i pozytywny. Przyjmuje, rozważam, staram się wprowadzić w życie.

...i pozdrawiam Drzewo od Drzewa... (powiedzmy, że przegrałem bardzo głupi zakład)

War of the Elements. Muszę przyznać, że najbardziej oczekiwany przeze mnie dodatek od czasów Wrathgate. Ale dzisiaj nie myślę już w tych samych kategoriach, co kiedyś. Moja talia Core (którą tu kiedyś opiszę, nie powstrzymam się) jest już prawie gotowa, nie szukam w nowym dodatku potencjalnych bomb do Constructed (chociaż Holy Wrath i Inqusition wydają się warte potestowania) lecz raczej ciekawych koncepcji na Limited, którego to fanem jestem od niedawna.

Taką właśnie "ciekawą" mechaniką są dla mnie Elementale Water/Air, które mnożą się niemiłosiernie i są trudne do ubicia (Holy Wrath?), oraz niebieskie smoki. O ile ze smokami ciężko będzie coś skonstruować przy tak małej puli abilitek, które jesteśmy w stanie zebrać w tych paru paczkach, to Elementale mogą działać przy nawet niewielkiej ilości kopii. Wystarczy po jednym - dwu "Bound'ach", aby stworzyć talię mającą prawo bytu. Jeżeli uda nam się jeszcze trafić odpowiedniego Lorda, możemy z uśmiechem stawać u progu każdej gry. Ale o żywiołach już coś wspominałem...

Wiem, może piszę zbyt ogólnikowo. Pierwszy Seald, na który się wybieram będzie 26 kwietnia - opisze go szczegółowo.

Alliance, czy Horda?

Alliance. Całkowicie abstrahując od mojej sympatii dla tej frakcji, w limited to ta strona ponownie wydaje mi się mocniejsza. I znowu z powodu Worgenów.

Tym razem nie zostaniemy zasypani masą ally wyposażonych w Aberration, ale i tak to ta strona dostała mocniejszych sojuszników. Jeniva Prescott to jeden z moich faworytów. Mało która klasa ma czas leczyć się skutecznie przy naporze, który dominuje w formacie Limited, za to każda może pokusić się o zagranie takiego sojusznika. Goblin, który panował w Wordlbreakerze potrzebował dwie tury na wyrobienie takiego heala jak ten ally, a jego koszt wynosił aż 4. 

Zostaliśmy również obdarzeni Stash'em na Commonach, co przyjąłem z entuzjazmem. Powyżej widzimy solidnego, sytuacyjnego ally kolejny raz z  Alliance. Jestem pewien, że będzie robił niemałe zamieszanie w nadchodzącym tygodniu.


Wiem, że pisząc o Limited nie powinienem koncentrować się na Rare/Epicach, ale ta karta mocno zwróciła moją uwagę. Jhuunash był zawsze kartą, na którą budowałem swoją talię w Sealdach z Worldbreakera, więc i ten Worgen wzbudził moją sympatię.

Horda... Cała odpowiedź Hordy na sytości Alliance zawiera się w jednej karcie...

...I tą jedną kartą Horda była niedaleko od wygrania całej rywalizacji. Timriv będzie w stanie wyczyścić nam cały stół, jeżeli tylko uda się podgryźć każdego z wrogich ally.

Niestety nie znalazłem takiej karty w WotE. Ale Thunderous Challenge powinno być dobre.

To tyle na dzisiaj. Przepraszam za wtrącenia, po prostu nie potrafię się powstrzymać, ale pracuje nad sobą. Za każde wtrącenie uderzam się z całej siły w twarz.

piątek, 15 kwietnia 2011

Deathwing Sleeves

Mam (nie)przyjemność poinformować Was, że zapowiadania na 26 kwietnia premiera koszulek od Crypto została przesunięta najprawdopodobniej na maj. Informacja z zaufanego źródła.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Elementy...

Zgodnie z zapowiedzią oddaje w Wasze ręce krótkie porównanie czterech żywiołów wkraczających w grę wraz z premierą War of the Elements. Jak już pewnie dobrze wiecie, każdy z nich opiera się na typie obrażeń (cóż za awangarda!), oraz na specyficznym Keyword'zie. Pullujemy!

Fire:
Każdy z czterech żywiołów zaczyna z nielimitowanym, uncommonowym ally i zdolnością przywołującą token.


Zasoby również nie pozostaną poza wpływem nowych mechanik. Łatwo można dostrzec pewną prawidłowość w kosztach - włożenie tokena kosztuje 3, niezależnie od formy, w jakiej zostanie użyte. dodatkowo każda lokacja ma efekt odpalany przy wejściu Elementala do gry.
Ragnaros to jedyny z Lordów, którego mieliśmy okazję spotkać wcześniej w TCG. Był on ostatecznym bossem drugiego zestawu raidowego, Molten Core. Cóż, myślę, że nie minę się z prawdą, jeśli powiem że nie było to przyjemne spotkanie dla żadnej ze stron. Grając z przyjaciółmi w Molten Core (jak zawsze wcielając się w bossa) nie udało nam się choćby odpalić ostatniego przeciwnika. Teraz, gdy patrzę wstecz widzę, że z trzeba taliami złożonymi zaledwie z jednego boxa Fields of honor, nie mieliśmy na to większych szans. Ale do rzeczy. Ragnaros to bestia kula płynnego płonienia COŚ DUŻEGO o koszcie 7, 5/6 z Ferocity (gwarantuje on ją również innym Fire Elementalom w naszym party) z efektem At the start(...) produkującym elementale i mocą pozwalającą nam zniszczyć Fire Elementala w celu zadania 1 obrażenia. Jest genialny. zakładając, że wkładamy go w 7mej turze, gryzie za 5, w następnej drugie 5 +2 z tokena +2x2 z tokena z questa (np.),a na koniec niszczymy tokeny i samego Ragnarosa - 20 dmg w dwie tury. Mało?

Air:


Air Elementale wydają mi się o tyle ciekawsze, że produkują małe tokenki nie przy zniszczeniu, lecz przy exhauście. gratisowy token przy użyciu Tuskarra? Why not!


Lokacja Air Elementali też jest mocniejsza od Firelands. gdy Bound Vortex wchodzi do gry, exhaustujemy go - darmowy token. Jak na razie Air>Fire.

Windlord zapewnia naszym Air Elementalom Untargetable. Chciałbym zobaczyć minę Priesta, który orientuje się, że Divine Fury nie ratuje mu już tyłka. Dodatkowo Al'Akir jeszcze bardziej nakręca mnożenie się naszych elementali pozwalając nam exhaustować je kiedy chcemy. Tutaj znowu Air punktuje przed Fire, powodując deszcz małych, wnerwiających NIETARGETOWALNYCH tokenów nad polem bitwy. Ma również silniejszy atak od Ragnarosa, co jest zrozumiałe wobec braku Ferocity. Dodatkowej świetności Windlordowi dodaje art autorstwa Raymonda Swanlanda. Tego artystę da się rozpoznać na pierwszy rzut oka, co nie?

Water:






Water jest bardzo podobna do Air, przy czym stanowi niesamowity opór przeciwko taliom opartym na ally, a nie na abilty jak w przypadku powietrza.




Abyssal Maw nie napędza tworzenia się małych, uciążliwych kropelek wody, lecz leczy naszego bohatera za każdego położonego Elementala. Efekt dobry, umieszczam go na mojej liście pomiędzy poprzednimi dwoma.

Neptulon powraca do myśli zawartej w Air Elementalach i pozwala nam napędzać tworzenie się naszej małej armi dodatkowo lecząc jej dowódcę. Ma statystyki nieco słabsze od Al'Akir'a, porównywalne do Ragnarosa. Może i nie zaskakuje swoimi możliwościami, ale zdecydowanie jest moim faworytem na limited. Jeżeli uda nam się zablokować najcięższych sojuszników w arsenale przeciwnika, to nasza mała armia wyposażona w Elusive będzie coraz mocniej kąsać przeciwnika aż do śmierci. Nie przyglądałem się zbyt dokładnie zdolnościom w War of the Elements, ale sadze, że nie będzie ich znowu zbyt dużo. Neptulon the Tidehunter to karta, którą będę miał nadzieję znaleźć w jednej z paczek na turnieju otwierającym dodatek.

Earth:


Ziemia to - nie będę owijał w bawełnę - najsłabsza z typów kart, jakie dostaniemy w WotE. Protectorzy - OK, ale jako dodatek, a nie główny zamysł talii.


Deepholm nie oferuje nam najmocniejszych bonusów. Assault 1 uznałbym za solidny, gdyby można było narzucić go na hero.
Therazane nie jest imponująca nie tylko ze względu na jej wygląd (w tym przypadku art Raymonda niewiele był w stanie pomóc), ale również ze względu na jej moce. 3/9? OK, ale nie za 7. Ready ally? OK, ale nie za zniszczenie innego. Sorry Winetou, ale to nie jest żadna bomba. Nie mam się co rozpisywać...



Końcowe wnioski:

Miejsce pierwsze: Air.
Zalety:
- Untargetable
- szybkie mnożenie się
- solidna neutralizacja przciwnika
- odporność na niektóre removale
- art Raymonda
Wady:
???
Miejsce drugie: Water.
Zalety:
- Elusive
- leczenie bohatera
- odporność na rushe
Wady:
- wolniejsze kopiowanie się
Miejsce trzecie: Fire.
Zalety:
- Ferocity
- dobra moc przy niszczeniu
Wady:
- konieczność niszczenie do użycia mocy (co ma sens, nie exhaustuje się mobów z Ferocity)
- bezsensowna (w Constructed) moc lokacji
Miejsce ostatnie: Earth.
Zalety:
- ładne obrazki
Wady:
- cała reszta

To by było na tyle w dzisiejszym zestawieniu, zachęcam do podzielenia się opinią w komentarzu, oraz do głosowania w ankiecie.

sobota, 9 kwietnia 2011

piątek, 8 kwietnia 2011

Refleksja na temat WotE

Po już niemalże kompletnym spoilerze War of the Elements postanowiłem zdobyć się na pewne konkluzje. Nowy dodatek zdaje się oferować wiele nowych możliwości, ale nie przytłacza ogromem swojej zajebistości. Zamierzam zrobić z tego artykuły kilkudniową serię, cobyście się nie nudzili.

Największe rozczarowanie:

Bronze Drogonkiny.

Jest to rasa, z którą wiązałem największe oczekiwania ze względu na ich opiekę nad liniami czasu oraz z powodu magii, dzięki której są w stanie podejmować się tego działania. Grając w World of Warcraft: The Burning Crusade naprawdę lubiłem wyprawy w głąb jaskini w Tanaris (za roztrzaskanymi ścianami jaskini jest kosmos, lol), aby uwolnić Thralla z Durnholde Keep bądź pomóc otworzyć portal do Draenoru. Szczególną sympatią darzyłem też Hyjal, choć moje pierwsze zetknięcie z tym raidem nie było zbyt przyjemne (przed pierwszym podejściem zostałem wyrzucony za nieumyślne odpalenie eventu). A co dostaliśmy w TCG? Nic.

Master hero to pierwszy zawód. W porównaniu z innymi aspektami wręcz eufemizmem jest nazwanie go "słabym". nie jest to karta, której będę szukał w boosterkach na Release Party.
Jego koszt nie jest łatwy do uregulowania, zwłaszcza, że mając na stole karty o koszcie choćby zbliżonym do 25, zwycięstwo jest i tak w zasięgu ręki. Nozdormu może być wykorzystany w kilku sytuacjach, ale z takim zamiarem trzeba nosić się już przy składaniu talii.

Nie znamy jeszcze wszystkich commonów, ale jeżeli nie będzie tam karty typu "(...)Allies you control have Ferocity, Stealth and Assault 4 this turn." to i tak będę zawiedziony. Ogólnie restrykcja efektu brązowych smoków jest trudna do spełnienia, zwłaszcza przy obecnym stanie gry turniejowej, gdzie brak wolnych zasobów wiąże się ze sporym ryzykiem.

Jedynym pozytywnym akcentem jest:


"Broderick dla ubogich" - Gnimsh


To jest karta z potencjałem. Do szybkiego rushu, do limited, do DW, pasuje wielu miejscach. Jest świetnym dropem na pierwszą turę, lub dopałką na jakąkolwiek inną. Tutaj restrykcja przestaje być wielkim problemem, nawet w późniejszych turach jeden wolny zasób czy żaden nie robi specjalnej różnicy, odkąd Fizzle wypadło z core.

Wkrótce spodziewajcie się zestawienia Elementali.

środa, 6 kwietnia 2011

Odliczanie.

Cóż, po już prawie pełnym spoilerze z War of the Elements nadszedł długi i nuudny okres ciszy. Release dopiero 26 kwietnia, więc przed nami długi okres postu.
Niestety nic nie mogę na to poradzić. Na pocieszenie dodam, że smsy w 36 i 6 się nie kończą.